11-10-2017, 01:50 AM
Może faktycznie jest to dobry trop..
-sam proces produkcji i destylat dał by gówno.. chyba że mówimy o Tobermory 1972 z serii Animals z żabkami, gdzie jestem przekonany iż gasili zbyt burzliwą fermentację, bo wiadomo co pojebali lub brak prądu był w destylarnii.. i też bida .. mydłem w płynie potraktowali całość coby znieść napięcie powierzchniowe.. ale to odbieganie od tematu i poboczne spekulacje
Ale do rzeczy:
-beczka transportowana statkiem czy czymś tam innym.. ciepło i wilgotno
-w Szkocji po odbiorze w porcie.. transport/kolejny prom lub statek/destylarnia i myślenice co robić w końcu z daną beczką a czas leci.. a każdy wtedy lał na to szerokim moczem co i kiedy.. i dalej mokra i wilgotna( bez skojarzeń) podgniwa z resztą sherry na dnie... i w końcu...
-zalanie destylatem
-powstaje fenomen.. który dopiero obecnie docenią ... nieliczni porąbańce z tego forum :mrgreen:
-sam proces produkcji i destylat dał by gówno.. chyba że mówimy o Tobermory 1972 z serii Animals z żabkami, gdzie jestem przekonany iż gasili zbyt burzliwą fermentację, bo wiadomo co pojebali lub brak prądu był w destylarnii.. i też bida .. mydłem w płynie potraktowali całość coby znieść napięcie powierzchniowe.. ale to odbieganie od tematu i poboczne spekulacje
Ale do rzeczy:
-beczka transportowana statkiem czy czymś tam innym.. ciepło i wilgotno
-w Szkocji po odbiorze w porcie.. transport/kolejny prom lub statek/destylarnia i myślenice co robić w końcu z daną beczką a czas leci.. a każdy wtedy lał na to szerokim moczem co i kiedy.. i dalej mokra i wilgotna( bez skojarzeń) podgniwa z resztą sherry na dnie... i w końcu...
-zalanie destylatem
-powstaje fenomen.. który dopiero obecnie docenią ... nieliczni porąbańce z tego forum :mrgreen: