01-14-2015, 11:40 PM
Zajęty remontem, potem swięta i Nowy Rok spowodowały u mnie lekką abstyjnecję.
Dzisiaj jest już 14go Stycznia i polałem sobie pierwszego drama whisky w tym roku.
Padło na:
Bruichladdich Port Charlotte PC8. 60.5% vol
Nos- Przy napełnianiu kieliszka nasunął mi się obraz niedostępnego, tajemniczego lasu. Dalej, zapach nadgniłego konaru potężnego drzewa zawieruszony gdzieś przez kilkadziesiąt lat pod poszyciem mchu. Jeszcze głębiej w dno kieliszka po lekkim wstrząśnięciu trunku, wyczuwam nasiąknięte bandaże jodyną i alkohol. Jego moc i klarowność jest wyraźna. Delikatny owocowy susz nieśmiało przebija się przez warstwy wilgotnego torfu.
Podniebienie- Uderzenie alkoholu na pierwszym planie. Następnie wilgoć. Wilgotna ziemia, siano, torf. Dominujący, aczkolwiek „bezdymny” posmak torfu. Surowe, ale bardzo przyjemne smaki. Po kilku krótkich chwilach pojawia się posmak słodyczy w gęstym napoju. Dojrzały syrop truskawkowy.
Finish- Średnio długi. Alkohol zanikł dosyć szybko, jakby po domowej roboty, leczniczym soku na spirytusie. Wszystko, powoli spowija torfowy dym. Ciężki, ale dostojny.
Ocena- Rzetelna, bardzo dobra whisky. Mocna, zarówno w procentach alkoholu jak też w ilości wyczuwalnego torfu. Torf czuć wręcz jakby „na wadze” i głęboko pod skórą.
87/100
Dzisiaj jest już 14go Stycznia i polałem sobie pierwszego drama whisky w tym roku.
Padło na:
Bruichladdich Port Charlotte PC8. 60.5% vol
Nos- Przy napełnianiu kieliszka nasunął mi się obraz niedostępnego, tajemniczego lasu. Dalej, zapach nadgniłego konaru potężnego drzewa zawieruszony gdzieś przez kilkadziesiąt lat pod poszyciem mchu. Jeszcze głębiej w dno kieliszka po lekkim wstrząśnięciu trunku, wyczuwam nasiąknięte bandaże jodyną i alkohol. Jego moc i klarowność jest wyraźna. Delikatny owocowy susz nieśmiało przebija się przez warstwy wilgotnego torfu.
Podniebienie- Uderzenie alkoholu na pierwszym planie. Następnie wilgoć. Wilgotna ziemia, siano, torf. Dominujący, aczkolwiek „bezdymny” posmak torfu. Surowe, ale bardzo przyjemne smaki. Po kilku krótkich chwilach pojawia się posmak słodyczy w gęstym napoju. Dojrzały syrop truskawkowy.
Finish- Średnio długi. Alkohol zanikł dosyć szybko, jakby po domowej roboty, leczniczym soku na spirytusie. Wszystko, powoli spowija torfowy dym. Ciężki, ale dostojny.
Ocena- Rzetelna, bardzo dobra whisky. Mocna, zarówno w procentach alkoholu jak też w ilości wyczuwalnego torfu. Torf czuć wręcz jakby „na wadze” i głęboko pod skórą.
87/100
Nie ma złej whisky. Jest tylko dobra whisky i lepsza whisky.