07-28-2013, 11:58 PM
Bylem w czwartek w lotnisku na Okęciu, w strefie duty free i wnioski są następujące:
- Niezły wybór jeśli chodzi o podstawki, wiadomo pojemność na prawie wszystko 1L, kilka unikatów za 10 000zł+, no i sporo wersji dostępnych tylko na lotniskach, z których pamietam, że były Highland Parki jakieś limitowane i rocznikowe, Johnnie Walkery z Travel Collection (były dwa, za 199 i za 499), Bruichladdich Darach Ur, Talisker 57, Glenfiddich 125th (399zl). Kupa JW(samych blue labeli z 6 rodzajów), Ballentynek, Bushmillsów, Glenfiddichów i innych podobnych whisky. Ceny przeciętne, kilka niezłych, inne wręcz niedorzeczne. Dużo bardziej opłaca się kupować, jeśli lecicie poza UE. Kilka przykładów, które pamiętam (do UE/poza UE):
Ardbeg 10 (1l za 220/200), Ardbeg Oogie (320/300), Glenmorangie 18 (380/?), Glenmorangie 25 (1800/1200), Cardhu 12 (220 :lol: )
Nawet jak nic nie planujecie kupić, to warto wstąpić i tak, bo mają ukryty w lewej ścianie sklepu mały pokoik, w którym trzymają najcenniejsze butelki. Co ważniejsze jednak, mają tam całą szafkę wypełnioną pootwieranymi butelkami, które przemiła pani (swoją drogą ze sporą wiedzą ) chętnie udostępnia. Dostałem po 2cl Glenmorangie Signeta i Balvenie 21 Portwood Cask Strenght Release (pełne butelki odpowiednio 680 i 720). Signet przepyszny, kremowy, słodki, kawowy, na początku przypominał mi rum i burbon, a Balvenie była jak do tej pory chyba najlepszą łychą, jaką dane mi było wypić. Nie przeglądałem wszystkich butelek, bo na prawdę było tego mnóstwo (z 50 co najmniej), a ja nie miałem czasu, lecz z tych rzadszych pamiętam był GFiddich 21, Caol Ila Distillers Release. Generalnie pani powiedziała mi, że większość rzeczy z półek mają do spróbowania. Szkoda tylko, że szkła porządnego nie ma i trzeba z plastikowych kubeczków pić. No ale i tak smakowało.
No i dla porównania Monachium, z którym wiązałem dużo większe nadzieje, głównie jeśli chodzi o ceny:
pierwotnie zawiodłem się niemal na całej linii. Większość butelek jest droższa niż u nas. Kilka tańszych (Ardbeg 10 za 45e, Oogie za 65, Gmorangie 18 za 65e, Balvenie 21 PortWood CS za 140e). Jeśli idzie o dostępność, również jest gorzej. Cała ściana zastawiona Gfiddichami, Glivetami i Gmorangie, kilka Ggoynów, jakiś Ancnoc i masa blendów. Bardzo słabo reprezentowana jest Islay i wyspy (Ardbegi 10 i Ugi, CI Distillers, Bunna Darach Ur, Talisker 10, Laga Distillers). Z tych dostępnych tylko na lotniskach były jedynie Laphroaigi PX i QA, ww. Bunna i Balvenie, Glenlivet Master Distiller's Reserve i Gfiddich 125th (150e). Tutaj też był kącik (a właściwie stragan) degustacyjny, przed sklepem. Gorszy, bo zawężony do tylko jednej marki, koniaku Courvoisiera, ale lepszy bo mieli porządne szkło i pani znała również polski.
Ostatecznie skusiłem się na tę Balvenie i litrową Metaxę 7* za 14 euro i wyszedłem z bananem na ryju.
- Niezły wybór jeśli chodzi o podstawki, wiadomo pojemność na prawie wszystko 1L, kilka unikatów za 10 000zł+, no i sporo wersji dostępnych tylko na lotniskach, z których pamietam, że były Highland Parki jakieś limitowane i rocznikowe, Johnnie Walkery z Travel Collection (były dwa, za 199 i za 499), Bruichladdich Darach Ur, Talisker 57, Glenfiddich 125th (399zl). Kupa JW(samych blue labeli z 6 rodzajów), Ballentynek, Bushmillsów, Glenfiddichów i innych podobnych whisky. Ceny przeciętne, kilka niezłych, inne wręcz niedorzeczne. Dużo bardziej opłaca się kupować, jeśli lecicie poza UE. Kilka przykładów, które pamiętam (do UE/poza UE):
Ardbeg 10 (1l za 220/200), Ardbeg Oogie (320/300), Glenmorangie 18 (380/?), Glenmorangie 25 (1800/1200), Cardhu 12 (220 :lol: )
Nawet jak nic nie planujecie kupić, to warto wstąpić i tak, bo mają ukryty w lewej ścianie sklepu mały pokoik, w którym trzymają najcenniejsze butelki. Co ważniejsze jednak, mają tam całą szafkę wypełnioną pootwieranymi butelkami, które przemiła pani (swoją drogą ze sporą wiedzą ) chętnie udostępnia. Dostałem po 2cl Glenmorangie Signeta i Balvenie 21 Portwood Cask Strenght Release (pełne butelki odpowiednio 680 i 720). Signet przepyszny, kremowy, słodki, kawowy, na początku przypominał mi rum i burbon, a Balvenie była jak do tej pory chyba najlepszą łychą, jaką dane mi było wypić. Nie przeglądałem wszystkich butelek, bo na prawdę było tego mnóstwo (z 50 co najmniej), a ja nie miałem czasu, lecz z tych rzadszych pamiętam był GFiddich 21, Caol Ila Distillers Release. Generalnie pani powiedziała mi, że większość rzeczy z półek mają do spróbowania. Szkoda tylko, że szkła porządnego nie ma i trzeba z plastikowych kubeczków pić. No ale i tak smakowało.
No i dla porównania Monachium, z którym wiązałem dużo większe nadzieje, głównie jeśli chodzi o ceny:
pierwotnie zawiodłem się niemal na całej linii. Większość butelek jest droższa niż u nas. Kilka tańszych (Ardbeg 10 za 45e, Oogie za 65, Gmorangie 18 za 65e, Balvenie 21 PortWood CS za 140e). Jeśli idzie o dostępność, również jest gorzej. Cała ściana zastawiona Gfiddichami, Glivetami i Gmorangie, kilka Ggoynów, jakiś Ancnoc i masa blendów. Bardzo słabo reprezentowana jest Islay i wyspy (Ardbegi 10 i Ugi, CI Distillers, Bunna Darach Ur, Talisker 10, Laga Distillers). Z tych dostępnych tylko na lotniskach były jedynie Laphroaigi PX i QA, ww. Bunna i Balvenie, Glenlivet Master Distiller's Reserve i Gfiddich 125th (150e). Tutaj też był kącik (a właściwie stragan) degustacyjny, przed sklepem. Gorszy, bo zawężony do tylko jednej marki, koniaku Courvoisiera, ale lepszy bo mieli porządne szkło i pani znała również polski.
Ostatecznie skusiłem się na tę Balvenie i litrową Metaxę 7* za 14 euro i wyszedłem z bananem na ryju.