Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jestem początkującym - co warto zatrzymać i co kupić?
#1
Witać się witałem ale dla tych co nie widzieli witam się ponownie Smile

Chciałbym uzyskać parę porad do tego co mam i co zamierzam mieć lub myślę by nabyć Smile

Co znam i lubię bądź pamiętam Smile
Piłem trochę single maltów ale nic nadzwyczajnego chyba.
Co lubię:
- Ardbeg Ten
- Lagavulin 16
- Bowmore Legend i Small Batch
- Nikka From The Barrel (tak, wiem, blend ale strasznie mi zasmakował)
Jak widać więc islay...

Czego próbowałem i co dobrze pamiętam:
- Glenmorangie Signet - za czekoladę i intensywność smaku
- Ardbeg Auriverdes - bo ardbeg, troche za dużo słodyczy w nim wyczułem ale ogólny odbiór - rewelacja (wiem, że ludzie narzekają Tongue)
- Octomore 06.2 - jak dla mnie za dużo choć chciałbym mieć by raz na długi czas dowalić sobie torfem Smile
- Jura - peps of jura - niby tylko 1366 butelek więc czy warto kupić by zachomikować? jeśli zachomikować to czy się na tego typu whisky da zyskać za pare lat czy wypić na lepszą okazję?
- Glenfiddich 25 ale właściwie 18 też - strasznie nic specjalnego dla mnie. 25 była taka jakaś... dziwne słowo "płaska" czy to mój brak gustu i się nie znam kompletnie?
- Balblair 97 - mój pierwszy highland kiedyś dawno, miło wspominam bo to zupełne początki. Pamiętam go za owocowść i lekkość choć troche też był tak jakby wodnisty - może dlatego, że lubie islay?
- Glenfarclas 8 - jakie to było nudne...
- Caol Ila 12 - bo islay Smile

Co mam na stanie:
- Highland Park - Leif Eriksson Release - tanio kupiłem (240zł) (tak mi się wydaje ale taniej nie znalazłem nigdzie) - czy warto wypić (nie próbowałem jeszcze) czy postawić i niech się kurzy?
- Bowmore Small Batch - podobno 30000 butelek? mam dwie sztuki. Jedna otwarta i... całkiem nieźle ale żeby był szał to nie Smile
- Bowmore Legend - całkiem całkiem
- parę innych podstawek
- Ardbeg Auriverdes - jest w drodze do mnie i nie wiem co z nim zrobić. Wypić okazyjnie czy niech się kurzy?
- Balblair 02 w drodze - miło wspominam 97, dlatego kupiłem.

Co chciałbym mieć ale nie jestem pewien czy warto
1. Ardbeg - jakoś tak lubie markę i właściwie wszystko mi się podoba więc
- Blasda - bo coś innego od Ardbega?
- Ardbog - bo fajnie brzmi Smile
- Supernova poprzednia i nowa - bo nazwa i ardbeg Smile
- Galileo - bo nazwa i i ardbeg Smile
- i cała reszta dużo droższych Smile
2. Glenmorangie Signet - bo strasznie mi pasował na degustacji
3. Bowmore - The Devil's Cask - słyszałem, że świetne
4. Macallan - nie wiem jaki ale dobre widuje opinie ogólnie o
5. Jakiś japoniec - tak dla sprawdzenia

Jak widać jestem laikiem, mało wiem choć staram się uczyć, czytać i próbować.
Chciałbym prosić Was o zdanie na temat powyższych trunków i w jakim kierunku iść by się rozwijać. Nie stać mnie na Port Ellen ale chciałbym spróbować czegoś na prawdę dobrego i uczyć się nazywać smaki. Jak mi ktoś mówi/pisze, że na końcu czuje suszone w słońcu sliwki to patrzę z podejrzliwością Smile)
Chciałbym też czasem kupić coś na dłużej (może inwestycyjnie?) i czy warto w ogóle zawracać sobie głowę inwestycyjnie butelkami w granicach 500-1000zł? Wydaje mi się, że jak ardbeg coś puszcza to po czasie jest dwa razy drożej ale czy to w ogóle ma sens. Np kupić teraz supernove 2014 i potrzymać?

Zastanawiam się nad trzymaniem otwartych butli. Nie chciałbym wypijać w kilka dni butelki za 1000zł a delektowac się tym co jakiś czas. Czy np otwarcie butelki załóżmy takiego Glenmorangie Signet (no smakuje mi no Smile) i popijanie po malutku przez dwa - trzy lata jest możliwe? Wiem, że warto przelać do mniejszej jak już jest mniej jak pół ale czy taki okres czasu w ogóle ma sens. Zakładając, że przechowuje ją w odpowiednich warunkach.

Stare podstawki. Widziałem na aukcjach, że ludzie sprzedają (np 30 letnie) podstawowe Glenfiddich. Czy zawartość już szlag trafił? Wiek tu na pewno nic nie pomaga ale czy psuje?

I na koniec pytanie:
mam pod nosem w sklepie Old Pulteney 21 (dokładnie ta: http://www.labodegawine.com/wp-content/ ... 2/op21.jpg) w cenie 380zł Pytanie brzmi czy warto? Smile Whisky roku 2012? Czy może lepiej wydać to na coś innego? np to: http://singlemalt.pl/zestaw-isle-of-jur ... 4-x-0-04-l ?

Będę wdzięczny za jakieś sugestie i odpowiedzi na moje, pewnie oczywiste pytania.
M
Odpowiedz
#2
Nie wiem jak i od czego zacząć odpowiedź. Postaram się odpowiedzieć ogólnie na wszystko nie cytując poszczególnych części postu i odpowiadając na nie.

Jaką drogą iść dalej, to raczej nikt nie odpowie jednoznacznie. Tego trzeba dowiedzieć się samemu próbując po prostu skrajności. Dobrze jest sobie zrobić przegląd pod różnymi względami np: Zebrać 10,12,15,18 podstawki z jednej destylarni, pozniej jakies CSy i zobaczyc w jaka stronę idzie jedna destylarnia. Można zrobić przegląd pod względem regionu, typu beczek etc.Oczywiście wiadomo, że można natrafić na wypust, który będzie znacząco odbiegał zapachowo i smakowo od tego co próbowałeś z danej destylarni.

Islay Ci odpowiada, i fajnie, trochę inne whisky niż znany wszystkim typowy smak, jednak sprawdź czy to nie jest hurra optymizm, bo spróbowałeś czegoś innego. Można odstawić torfiaki na jakiś czas, spróbować kilku lepszych whisky nietorfowych i wrócić do czegośtrzymającego w miarę poziom torfowego. Można się grubo zdziwić jak to co nam smakowało przestaje robić na nas efekt WOW.

Bowmore Small Batch - jeśli nie kupiłeś tego w cenie nominalnej 140-150 zl to chyba nie ma sensu trzymać. A więcej odnośnie trzymania butelek, to kwestia priorytetów. Na pewno warto trzymać to, co by się ewentualnie później wypiło, w razie czego Smile Ardbegi wbrew pozorom szczególnie te szumne wypusty ostatnich lat nie są perełkami inwestycyjnymi. Z reguły możnaje dostać ciągle w zbliżonych cenach, a tylko niektóre sklepy sobie windują nieźle cenę. Im dalej w las, tym raczej cena będzie rosnąć, ale można odnieść wrażenie, że Ardbega wszyscy kolekcjonują, a nikt nie pije - co za tym idzie, butelek na rynku tych napełnionych nie maleje, a aukcje przesiąknięte są od tych wypustów. Jeśli ktoś jest miłośnikiem destylarni, to raczej do kolekcji niż zarobku. Oczywiście są wartościowe Ardbegi, ale raczej trzeba było je kupić kiedyś.

Napisałeś co chciałbyś mieć, ale nie wiesz czy warto. Pytanie czy chciałbyś mieć, bo chciałbyś się napić, czy mieć bo mieć. Bowmore'a Devilsa opłaca się mieć, ale jeszcze bardziej opłaca się go dostać w dobrej cenie. No cóż, ciężko. Ardbegi czy mieć - ja mam kilka i stoją, też w miarę lubię destylarnię, więc się prezentująSmile SN 2014 nie mam i nie wiem czy chcę. Zobaczymy. Czy mieć Signet? Glenmorangie ... eh, pozostawię to bez odpowiedzi.

I na koniec czy warto sobie zawracać głowę butelkami do 1000 zł? Nie ma odpowiedzi na to pytanie, a raczej są dwie: Tak i Nie Smile Zależy jakie. Jak widzisz Bowmore Devils Cask za 300 zl. Opłaca sie.. Teraz Wez np. Podstawki - nie oplaca sie. Powyzej 1000 - te pompowane ceny na starcie w celu zarobku juz przez samego dystrybutora? Nie oplaca sie, inne fajne butle oplaca sie. I tak w kółko Smile
Odpowiedz
#3
Dziękuję za odpowiedź. O takie ogólne informacje mi właśnie chodzi Smile
Postaram się więc atrakcyjne cenowo butelki nabywać i odkładać do testowania. Może właśnie po dwie trzy różne by ocenić destylarnie, region. Zobaczymy co znajdę i za ile.
Bowmore Small Batch - mam go za 100. W sumie mam trzy bo jedną kolega chciał i czeka aż sobie odbierze. Drugą zachowam na czas jakiś i może sobie w przyszłości sprawdzę czy to nadal będzie smakowało.
Ardbegi jak tak patrze to rzeczywiście pełno ich wszędzie. Ciekawe... nikt nie pije Smile myślałem, że ich ilość wynika z popularności marki ale chyba warto to przemyśleć ponownie.

Widzę, że Signet jest często krytykowany. A mi dość mocno zasmakował. Cena jest wysoka i może to powód. Czy to mój zły gust lub jego brak i nieznajomość tematu?

Co do chęci posiadania... To wiąże się z tematem przechowywania otwartych. Smak whisky - to priorytet. Chciałbym więc dla przyjemności posiadać parę butelek otwartych do sączenia wieczorową porą nie wiem jednak (wracając do pierwszego posta) czy można tak latami trzymać pootwierane butle. Chciałbym więc mieć by pić ale też mieć by stały i się dobrze prezentowały a jeśli któraś miałaby zarobić na siebie to wspaniale. A jak nie to z chęcią wypiję.

Przede mną daleka droga widzę Smile

Jeszcze jedna rzecz mnie interesuje bo od jakiegoś czasu przeglądam sklepy z whisky. Gdzie warto kupować bo ceny z reguły dobre?
Czy aukcje? Prowizje są wysokie więc pewnie najlepiej w kilka osób?
Czy sklepy online w Polsce - widzę czasem promocje niezłe ale jak porównuje z zagranicznymi...
Sklepy w Europie. UK, DE, CZ - ceny atrakcyjne ale przesyłka no i zależność od kursu.
Dom Whisky Jastrzębia Góra - świetne miejsce ale ceny mają astronomiczne.
Odpowiedz
#4
Witam wszystkich smakoszy whisky!
Moja przygoda z Single Maltami zaczęła się niedawno bo w grudniu 2014 roku. Prędzej były tylko JB, JW, JD czy Ballantinsy z colą. Przed świętami BN na półce niemickiego Kauflanda zobaczyłem za 25 euro Glenlivet 12. Mówię do siebie spróbuję raz czegoś innego niż wyżej wymienione i kupiłem nie wiedząc nawet czym różni się Single Malt od blended. Muszę przyznać że był to strzał w dziesiątkę. Chyba najlepsze whisky dla początkujących. Poszło w ciągu kilku dni. Od tego momentu postanowiłem że co miesiąc będę kupował jakieś whisky (na razie do 40 euro) i porównywał je do poprzednich. W styczniu kupiłem Glenmorangie Original 10 i muszę przyznać że jest dużo, dużo słabsze od Glenliveta. Luty to Auchentoshan Springwood. Bardo dobra whisky. Minimalnie słabsza od Glenliveta ale niewiele. Marzec to Dimple Golden Selection (to chyba to samo co Dimple 15). Jest to blended whisky ale moim zdaniem równie dobra co Glenlivet 12 i lepsza niż dwa poprzednie Single Malty które piłem do tej pory. Kwiecień to Glenfarclas 105. Poprzednie trzy SM które piłem leżakowały w beczkach po Bourbonie. Doczytałem gdzieś że 105 finiszowała w beczce po sherry i byłem ciekawy nowych smaków. Zawiodłem się strasznie. Najsłabszy SM jaki piłem (może za wcześnie po niego sięgnąłem). Maj to Jack Daniels Single Barrel. No cóż, po kosztowaniu tego postanowiłem zrezygnować póki co z kukurydzianych, amerykańskich whiskey. Nie mój smak (niestety w mojej kolekcji mam jeszcze WOODFORD Reserve Distillers ale na razie wstrzymam się z jej wypiciem). Zastanawiam się po co sięgnąć następnie. W kolejce czekają Glendronach 12, Laphroaig10(strasznie się boję go napocząć), Glenfiddich15, Balvenie Double Wood 12, Bowmore 12 i Talisker 10. Chciałbym żeby starsi i bardziej doświadczeni koledzy podzielili się opinią na temat tego co napisałem i zaproponowali po co sięgnąć następnie.
Z góry dziękuję za opinie i pomoc Wink
Odpowiedz
#5
Wal w Lafroja Wink
Ewentualnie jak za bardzo się boisz, to Talisker. Bardzo dobra whisky, ale nie tak zadymiona. Smile
Dlaczego? Bo nie piłeś jeszcze nic torfowego. A warto spróbować. Większość ludzi się w nich zakochuje od pierwszego drama.

A na lipiec Glenfiddich 15 będzie dobry - to taki lepszy Glenlivet.
Odpowiedz
#6
Neptune dobrze pisze wal w jakiegoś torfiaka ;-) ewentualnie ja bardzo miło wspominam Highland Park 12 bo jest lekko dymny ale nie w taki sposób jak ISLAY Wink
Odpowiedz
#7
No to może kilka słów ode mnie. Niestety temat jest trudny! Też miałem nie dawno/nadal mam podobny problem. Jednak ostatnio po rozmowie oświecającej mnie z jednym z forumowiczów z Katowic trochę inaczej na zagadnienie zaczynam spoglądać!. Dlatego z tego miejsca chciałem mu podziękować za prawidłowe na kierunkowanie moich myśliSmile Jakiś czas już mam praktykę taką że pokazuje się na degustacjach/klubie/innych eventach gdzie jest okazja skosztować czegoś nowego i po prostu następnie degustuję i jeśli smak produktu jest godny aby zagościł w mojej szafie kupuje ją. Dlatego u mnie można spotkać produkty z różnych regionów. Wiem jedno na pewno nie warto się zamykać tylko na np. torfy czy tam dymy. Bo po za tym jest masa cała naprawdę bardzo dobrych pozycji! Ale co ja tam wiem Big Grin. Według mnie to są tutaj zawodnicy z ekstraklasy jeśli chodzi o temat whisky więc oni powinni więcej w temacie powiedziećSmile

PS: ostatnio piłem macallana golda i w/g mnie był średni co najwyżej. Wink
PS1: co do jury to piłem 10 oraz 12 i zraziłem się do tego produktu Sad
Odpowiedz
#8
Dzięki wszystkim o odpowiedz i podpowiedz. Po długich namysłach postanowiłem otworzyc w czerwcu Balvenie Double Wood 12 i muszę powiedzie że jest to jak na razie mój najlepszy SM. Dopiero początek czerwca a już nie ma ponad połowy butelki :o . Jeżeli Glenfiddich 15 to lepsza wersja Glenliveta 12 to zdecydowanie jest to whisky na lipiec. Przygodę z Islay postanowiłem przełożyc jednak na jesień.
Odpowiedz
#9
Właśnie kończę buteleczkę Balvenie Double Wood 12. Muszę przyznac że zdecydowanie bije na głowę pozostałe SM które do tej pory piłem (wiem, na razie nie było ich zbyt dużo). Jak to jest z tymi tak zwanymi podstawkami. Czy są to najsłabsze produkty danej destylarni? Bo większośc z nas zaczyna przygodę z SM od podstawowych wersji i jeżeli nam zasmakuje dana whisky to będziemy szukac kolejnego produktu danej destylarni (ja np. już szukam jakiegoś udanego SM Balvenie i proszę o poradę) a jeżeli nie zasmakuje (słaba Glenmorangie Original 10) to odpuścimy sobie. Nie mówię że nie wypiję już nigdy żadnej Glenmorangie, ale zdecydowanie sięgnę najpierw po Balvenie (najpierw póki co zamierzam spróbowac większośc podstawek). I tutaj jeszcze raz zadam to samo pytanie: czy podstawki to najsłabsze whisky danej destylarni, bo moim zdaniem powinny byc wizytówką :?: Poproszę o wypowiedz bardziej doświadczonych kolegów
Odpowiedz
#10
reguły napewno nie ma ale na podstawie popularnuch marek śmiało moge powiedzieć że np. Glendronach 15Revival jest dużo lepszy niż GD12, Glenlivet 12 też jest słabszy od wersji 15 o 18 nie wspomnę :-)
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości