Liczba postów: 1,701
Liczba wątków: 30
Dołączył: Mar 2014
Reputacja:
0
Port Ellen 1979 Gordon&MacPhail 46% (Lot No. RO/12/08)
Moje odczucia:
OKO: jasnozłota.
NOS: whisky bardzo lotna, dałem jej chwilkę żeby odstała w kieliszku po nalaniu. Jest dym na pierwszym planie, ale ani on nachalny, ani taki typowo Islayowy. Jest przyjemny, czuć w tej whisky taką głębię, z której wyłaniają się słodkie, owocowe nuty jabłkowo-gruszkowe. Z tym dymem tworzy to naprawdę ciekawy mix. Lekko apteczne klimaty też znajduję. Ale znowu nic tu nie jest przeskalowane, wręcz idealnie się ze sobą zgrywa. Na razie jest bardzo dobrze. Po dodaniu wody słodycz jeszcze bardziej się odkrywa i wychodzi jakby lekki karmel, czy też owoce w karmelu (gruszki). Teraz w ogóle jest pięknie.
JĘZYK: dymna, ale bardzo delikatna i słodkawa, z takim posmakiem, którego nie potrafię do końca określić, lekko kwaśnawym, ale wszystko w dobrym tonie. Do tego lekko wyczuwalna między wierszami sól. Whisky bardzo gładka, bez pieprznych akcentów. 46% bardzo dobrze ukryte. Z wodą: jeszcze bardziej się wygładziła i zrobiła się aksamitna.
FINISZ: wystarczająco długi, medyczno-dymny, ale w umiarkowanym stylu. Przyjemny.
No i tym razem Port Ellen dała radę. Whisky z Islay, ale bardzo dobrze ułożona i zbalansowana. Gdyby nie ta zabójcza cena, mogła by być naprawdę porządnym wieczornym dramem, który na dłuższą chwilę pozostaje w głowie. Czy warta jest tych pieniędzy? Pewnie nie. Ale cieszę się, że miałem możliwość kolejny raz posmakować coraz bardziej unikatowej Port Ellen.
OCENA: 88/100
http://www.lubiewhisky.pl/2014/11/whisk ... on-46.html
Liczba postów: 1,701
Liczba wątków: 30
Dołączył: Mar 2014
Reputacja:
0
Nikka Taketsuru 21YO 43%
Moje odczucia:
OKO: bursztynowa.
NOS: whisky bardzo owocowa - cytrusy mieszają się z ananasem, mango, bananami. Gdzieniegdzie wyczuwalny lekki lakierek. Poza tym rodzynki, odrobina pieczonych jabłek, cukier i potem karmel, odrobina nut wanilii i ciasta z olejkami waniliowymi. Nie lubię anyżu, ale tutaj jest podany w ilości komponującej się wyśmienicie z całą resztą.
JĘZYK: wyczuwalna dębina, nadal słodycz, lekko kwiatowa, lekko ściągająca, dobrze przyprawiona - odrobina pieprzu, migdałów, goździków. Orientalna, ale w wyważonym stylu. Pięknie zbalansowana.
FINISZ: owocowy-tropikalny-słoneczny, słodki, jabłkowy, lekko wytrawny, długi i fantastycznie ewoluujący.
Piękna, piękna! I piękny wieczór z nią. Fantastycznie przyjemny kawałek whisky. Bardzo owocowa i taka uśmiechnięta/jasna w moim odczuciu - tak ją widzę. Ale nie ma tu wariactwa, wszystko pięknie skomponowane i ułożone w obraz whisky jak najbardziej dojrzałej. Najchętniej zalałbym nią całą wannę i się w niej wykąpał Była by pełna szczęścia, gdyby była w wyższym ABV, ale 43% bierzemy też w ciemno. Polecam.
OCENA: 87.5/100
Liczba postów: 1,701
Liczba wątków: 30
Dołączył: Mar 2014
Reputacja:
0
Miltonduff 24YO Cadenhead 55.3%
OKO: blado złota.
NOS: bardzo orzeźwiająca i świeża w zapachu, skórka i trawa cytrynowa. Po dodaniu wody wydobywa się z kieliszka przyjemna kremowość i więcej słodyczy.
JĘZYK: świeże kwaskowate i soczyste owoce, mieszają się z cukierkową, landrynkową słodyczą, mimo całkiem zacnego ABV niczego mi nie wykrzywia, odrobina miodu, do tego pieprzność, która przez chwilę rozgrzewa język i podniebienie. W tle ciągle trawa cytrynowa i zapieczone/przesmażone połówki cytryn, które wypuszczają wtedy zupełnie odmieniony sok. Po dodaniu wody gorzkie smaki wybijają się jeszcze bardziej. Po większej ilości łyków czuję różowy grejpfrut.
FINISZ: gorzkawy, biały miąższ spod cytrynowej skórki, ale w łagodnej wersji i mimo wszystko przyjemny, dość długi.
W pamięci mam poprzedniego Miltonduffa od Duncan Taylor i tu spodziewałem się choć tego samego kierunku, a tutaj zaskoczenie. Nie mówię, że słabe i czuję się rozczarowany, ale ten Milton jest takim skwaszonym i gorzko-słodkim letnim słońcem Nie jest to whisky wielowymiarowa i taka że ŁAŁ, ale nie jest broń boże zła. Słowo poprawna często się tu przewija i tym razem też je zastosuje.
Troszkę lipnie się przygotowałem z zakąszaniem, bo tatar wołowy i domowy, wypiekany chleb (dzięki Sister) nie za bardzo pasują do tej whisky Trudno, po prostu odczekam 5 minut więcej po degustacji
OCENA: 85/100
http://www.lubiewhisky.pl/2014/11/milto ... d-553.html
Liczba postów: 1,701
Liczba wątków: 30
Dołączył: Mar 2014
Reputacja:
0
Ben Nevis 1990 22YO Silver Seal
OKO: miedziana.
NOS: moc jest zacna, także trzeba się umiejętnie przebić przez jego opary Od samego początku atakuje nas tak jakby coś podgniłego (jak to określił znajomy: lekka gnojówka), podgniłe drewno. Jest generalnie słodko: rodzynki, wymoczone do granic w kompocie czereśnie, ciemne winogrona, śliwki. Odrobina ostrych przypraw. Poza tym karmel, mleczna czekolada, czekoladki z bombonierki, których zdatność do spożycia chwilę temu minęła. Dębina daje znać o sobie, tak samo jak miód.
JĘZYK: jest słodko i gładko, a przez to przebijają się jakby cytrusowe tony i to tak się miesza przez jakiś czas, naprawdę genialna sprawa. Mamy tu gorzką herbatę, a na to odrobina miodu, grejpfruty, dębina i kapka pieprzu.
FINISZ: średnio długi, do długiego, słodko-kwaśno-gorzki (grejpfruty). Przyjemny.
Jestem nader usatysfakcjonowany tą whisky i Ci którzy ją polecali zostają pochwaleni Whisky słodka, ale stonowana odrobiną gorzkiego plus sherowo-czekoladowe domieszki. Naprawdę zostałem uraczony i polecam.
OCENA: 88/100
http://www.lubiewhisky.pl/2014/11/whisk ... ilver.html
Liczba postów: 1,701
Liczba wątków: 30
Dołączył: Mar 2014
Reputacja:
0
Bruichladdich 10YO Malts of Scotland 56.3%
Moje odczucia:
OKO: machoniowa rozkosz dla oka. Naprawdę pełna głębi barwa.
NOS: przede wszystkim slodycz, i to mleczno-czekoladowa słodycz, karmel, maślane ciastka w miodzie, fantastycznie zakamuflowany alkohol, a to przecież 56%! Gdzieniegdzie daje o sobie znać dymna nuta, ale przez tą falę wylewającej się wręcz na nas słodyczy ciężko jej się przebić, a już bardziej dominować w tym dramie. Chyba wyczuwam odrobinę rozpuszczalnej kawy z mlekiem. No naprawdę w zapachu ta whisky jest po prostu płynnym, wielo-daniowym deserem. Jak tak będzie na języku, to łochocho. PS. Z wodą kawa jest bardziej wyczuwalna i bardzo fajnie to wszystko razem współgra.
JĘZYK: gładka, kwaśnawa z domieszką słodkich, sherrowych smaków, więcej dymu niż na nosie, ale nadal jest go minimalnie. Po dodaniu wody wyszły gorzkawe grejpfruty, niedojrzałe cytryny i dym się bardziej uaktywnił.
FINISZ: dość długi, gorzko-owocowy, z dymnym posmakiem.
Jak na 10-latkę, to ta Bruichladdich daje radę. Żadnych młodzieńczych i zniechęcających oznak. W zapachu wręcz genialna, czekolada, biała kawa, dostojna deserowa słodycz. W smaku tego mi brakuje, jest inaczej, a mogło być tak pięknie Ale whisky warta uwagi.
A do whisky idealnie przypasowały owsiane ciastka mojej żony, czyli słodycz popita słodyczą
OCENA: 86.5/100
http://www.lubiewhisky.pl/2014/11/whisk ... ts-of.html
Liczba postów: 1,701
Liczba wątków: 30
Dołączył: Mar 2014
Reputacja:
0
Glendullan 1974 23YO 63.1%
OKO: ciut ciemniejsza słomka.
NOS: dość niewyraźna, słabo lotna, jednak po chwili skupienia dają się poczuć dość świeże klimaty - przede wszystkim zielone jabłka, odrobina cytrusów. Do tego wychodzi lekka miodowa słodycz, a wręcz cukier (cukier pachnie? ). Jest też nieco waniliowa. Musi jednak chwilę odstać w kieliszku (u mnie 15 minut), żeby pochwalić się co tam chowa za mocną dość ścianą alkoholu. Znowu chwila i jakieś melonowate owoce w syropie. Z wodą whisky staje się o wiele bardziej słodsza i słodowa.
JĘZYK: trawa cytrynowa, grejpfruty, generalnie więcej tępych i gorzkawych smaków, niż słodyczy. Tej w sumie próżno tu szukać. Sporo dębiny, odrobina miodu i zielonych jabłek. Alkohol jakoś mnie nie drażni, także mimo gorzkawej zasłonki, która w sumie nie powinna go aż tak ukryć, jednak tu jest ok.
FINISZ: dość długi, lekko piekący, nadal jest gorzkawo - skórka z grejpfruta.
Tak jak pisałem, w zapachu trzeba dać tej whisky chwilę czasu i to powoduje, że lekko się otwiera, bo pierwsze wrażenie było słabe. Jednak po chwili na nosie jest zdecydowanie bardziej urozmaicenie. Niestety w smaku jest dość biednie. Kierunek obrany w stronę gorzkich nut może wydawać się i w sumie jest dość monotonne. Glendullan nie jest jakiś wybijający się, dla fanów gorzkich tematów do polecenia
OCENA: 85/100
http://www.lubiewhisky.pl/2014/11/whisk ... -rare.html
Liczba postów: 1,701
Liczba wątków: 30
Dołączył: Mar 2014
Reputacja:
0
Bunnahabhain 2003 10YO #1150 Signatory Vintage 59%
OKO: miedź, głęboki pomarańcz.
NOS: po prostu fala słodyczy! Wszystko oblane słodkim syropem, może nawet klonowym. Do tego karmel na brązowym cukrze. Kojarzy mi się lekko z takimi ciągutkami toffi sprzed 20-tu kilku lat. Cała ta cukiernicza mikstura zmieszana jest z owocami - mango, odrobina przejrzałych bananów, khaki i gdzieś tam w tle jakby kokos. Po czasie daje się wyczuć lekki posherrowy aromat. Z wodą wszystko jeszcze bardziej się wygładza i dosładza.
JĘZYK: zaraz na początku cytrusowe skórki mieszają się z wanilią i miodem i posmakiem dębiny, ale goryczki jest o wiele więcej niż na nosie. Ciut zielonej herbaty również wygasza słodycz. Dalej wychodzi na chwilkę słodka, dojrzewająca w słońcu pomarańcza, do tego odrobina ostrzejszych przypraw, ale dosłownie całość jest jedynie opruszona nimi. Suszone owoce, takie jak morele
FINISZ: średnio długi, delikatnie pieprzny, na samym końcu bardzo przyjemnie owocowy - pomarańcze.
Whisky wspaniała na nosie, wręcz bliźniacza do tej od LMDW. Jednak na języku bardziej stonowana w kierunku gorzkawych smaków. Mimo to bardzo przyjemna, alkohol bardzo dobrze ukryty, jednak ciut wody dodane, żeby zobaczyć jak się pootwiera. Posmak w ustach to to, co czułem w trakcie picia Bunny na festiwalu.
I jeszcze jedno, to na pewno nie jest typowa Bunnahabhain, a już na pewno ciężko byłoby w ciemno powiedzieć, że ma jedynie 10 lat i za to również ocena w górę
OCENA: 88/100
http://www.lubiewhisky.pl/2014/11/whisk ... -10yo.html
Liczba postów: 1,701
Liczba wątków: 30
Dołączył: Mar 2014
Reputacja:
0
Glenfiddich Snow Phoenix 47.6%
OKO: ciemna słomka.
NOS: uderza zielono-jabłkowa świeżość, gruszki, wszystko podane w waniliowej otoczce. Generalnie jest bardzo orzeźwiająco, kwaskowato. Całość kojarzy mi się z dopiero co ściętym, jeszcze puszczającym soki drzewem.
JĘZYK: na początku bardziej słodko niż na nosie, nadal jabłkowo-gruszkowo, owocowo. Whisky ma zadatki na bycie oleistą z lekkim rozcieńczeniem, smak ładnie oblepia podniebienie. Dużo dębowych nut, całość staje się pod koniec gorzka, tępa i pieprznie przyprawiona. Wyczuwam odrobinę goździków i marcepanu.
FINISZ: dębowy, lekko rozgrzewający, gorzkawy, świeże deski, utrzymuje się dosyć długo, ale wielkiej przyjemności z niego nie mam.
Snow Phoenix nie powala na kolana. Jest to whisky z tych mniej skomplikowanych. Na nosie przyjemnie świeża i owocowa, w smaku bardzo dużo dębowych nut, które są aż nachalne. Momentami zachowuje się jak bardzo młoda whisky, gdzieniegdzie przypiecze w język. Wody nie dodawałem, bo moc jest akurat jak dla mnie. Pod inwestycję długoterminową - ok, ale żeby dać 1000zł i więcej i popijać ją z wieczora, to lekka zbrodnia
OCENA: 84/100
http://www.lubiewhisky.pl/2014/12/whisk ... x-476.html
Liczba postów: 1,701
Liczba wątków: 30
Dołączył: Mar 2014
Reputacja:
0
Port Charlotte 2001 11YO Malts of Scotland 58.2%
OKO: jasno-złota.
NOS: stare liny z kutra rybackiego, wymoczone i brudne od starego oleju napędowego, jednocześnie przesiąknięte słonym, morskim powietrzem. Wędzone ryby, przesolone. Odrobina nafty. Przez te zatrważająco brzmiące aromaty przebija się przyjemna słodycz, która może nie że ratuje całość, ale dodaje jej uroku. Mamy tu: owocowe landrynki, trochę borówek, do tego słodycz sherry, miód. Po dodaniu wody wychodzi creme brulee, tak, tak, idealnie to ten zapach.
JĘZYK: moc alkoholu rzędu 58% jest tutaj, przynajmniej dla mnie niewyczuwalna. Dzieje się! Widzę to jako strasznie dynamiczne starcie tytanów, z których jeden wymazany jest popiołem i torfem, ze słoną wodą zamiast krwi, trzymający w ręku podwędzone rekinie mięso, natomiast drugi to stonowany jegomość z jasnej strony mocy o usposobieniu jak miód i kwaśnawe sherry. Bardzo ciekawe zestawienie.
FINISZ: dym, popiół i ciągnie się to dosyć długo (podniebienie całe tym oblepione).
No no, bardzo porządny kawałek whisky. Próbowałem jej dosłownie naparstek na samym festiwalu i już wtedy mnie zaintrygowała. Dodatkowo właściciele BWM porządnie mnie do niej namawiali i na szczęście sampel zlądował ze mną w domu. Tak jak opisałem to na języku - piękna walka slodkawo-kwaśnego dobra, z zadymionym złem Whisky za stosunkowo nieduże pieniądze, a robi robotę.
OCENA: 88/100.
http://www.lubiewhisky.pl/2014/12/whisk ... -11yo.html
Liczba postów: 1,701
Liczba wątków: 30
Dołączył: Mar 2014
Reputacja:
0
Benrinnes 1982 26YO The Bottlers 57.4%
OKO: mahoń, z rubinowymi refleksami.
NOS: odrobina lakierowych nut, przejrzałe czereśnie, wymoczone we własnym soku i to na słońcu, jeszcze takie ciepłe, gdy je smakujemy. Wiśniówka, ale prawdziwie domowa, od dziadka, który zna się na rzeczy i oferuje nam na przeziębienie swój najlepszy 'wypust'. Whisky zdecydowanie musi odstać dobre 15-20 minut, wychodzi wtedy odrobina czekolady mlecznej, słodkie powidła, gładkie sherry, syrop z cukru trzcinowego.
JĘZYK: dębina wymoczona w świetnej jakości sherry, miesza się z ziołowymi przyprawami, lekko ostrymi. Przed finiszem odrobina podgniłego drewna, żeby zaraz przejść w fantastyczny wręcz finisz. Z wodą całość się wygładza i dodatkowo osładza.
FINISZ: owoce tropikalne! ziołowy, czereśniowy, długi, boski. Guma balonowa, niebieski Gatorade.
No wow. Ten posmak na języku po prostu zwala z nóg. Whisky typowo w charakterze wspaniałej sherry, ale z jakimi dodatkami! Whisky ge-nial-na, jednak z lepszych jakie piłem. Bierzcie się za klawiatury i karty kredytowe i kupujcie, bo tak szybko może odejść. Chce się ją pić i nie przestawać. Taka ona jest
OCENA: 91/100.
|