Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
alkoholizm
#9
mooka napisał(a):jak zawsze jesteś Pawle bardzo radykalny Wink psycholodzy i psychiatrzy też się mylą i często zmieniają zdanie, a ludzie się od siebie bardzo różnią więc co jeden to nie drugi przecież.
znacie pewnie test psychologiczny, który trzeba wykonać by mieć pozwolenie na prowadzenie auta służbowego (część psychotestów dla kierowców) - na pewno sporo to kosztuje bo ktoś mądry to spisał wiele lat temu i dostaje pieniążki, a pytania są tak tendencyjne, że np. jak odpowiesz że masz tatuaże lub uważasz że małżeństwo to przestarzała instytucja to już predysponujesz to psychopaty....

No właśnie, poruszyłeś też bardzo ważny temat. Psychiatrzy i psycholodzy się mylą, oj i to jak bardzo często. Definicje też są zmieniane. Wszystko łącznie z tym "co to jest uzależnienie" wymyślają ludzie.
Ja nie wierze w to, co napisał Paweł wyżej, że z uzależnienia nie można się wyleczyć, a jedynie można przestać pić. Czy jeżeli zatem, sam z własnej nie przymuszonej woli nie piję 5 lat, a później np. zacznę pić przez rok i znów na 5 lat przerwę, to byłem uzależniony? Jeżeli przez ten rok piłem codziennie to ktoś powie, że jasne, że byłem. A gdzie jest granica przerwania? W momencie śmierci? Jeżeli przestanę pić, nie będę pił 30 lat umrę, to co? Nie wiadomo ile jeszcze bym nie pił. Nie jestem psychologiem, ale znam swój organizm i swoją silną wolę. Pewnie we wszystkie regułki uzależnienia wpisujemy się wszyscy.

Czerwona lampka. Oczywiście, dobrze się czasami zastanowić. Ale pamiętajmy, że uzależnić się można nie tylko od alkoholu, i teraz pytanie czy jeżeli jestem uzależniony od cukru, co w obecnych czasach jest bardzo proste, to jak przestanę sięgać po słodkie rzeczy, słodzić herbatę i będę unikać cukru to znaczy, że nadal jestem od niego uzależniony?

Ja mam kilka ściśle określonych rzeczy, które moim zdaniem, dla mnie i według mnie definiują problem z alkoholem, chociaż nie nazwałbym tego uzależnieniem.
Po 1. Czy jestem w stanie odmówić napicia się z kimś? Tak specjalnie dla siebie, nie mówić, że przecież chce się napić - pytanie czy chcę, czy muszę. Ja potrafię, ostatnie kilka wesel nie tknąłem nic, kilka imprez tak samo. Wyjazd z facetami, którzy codziennie łoili, ok, napiłem się piwka, dwa, dla smaku - ja uważam, że dla smaku.
Po 2. Czy zapala się lampka, czyli czemu piję. Piję bo smakuje, czy piję, żeby się naj****. Jak już widzę,że alko wchodzi samo, bo po prostu z automatu trzeba sięgnąć po następne, to jest znak, że jednak mogę mieć problem. Czyli tzw. umiar.
Po 3. Czy sięgam po alkohol w stresujących sytuacjach. Jeżeli mam problem i nie umiem go rozwiązać, czy rozwiązaniem jego (częściowo na chwilę) jest sięganie po alkohol. To według mnie jest np. bardzo ważne. Można na codzień nie pić, ale jeżeli np. raz w miesiącu mam duży problem i wtedy, aby zapomnieć o nim sięgamy po alko, to może to się zdarzać raz na miesiąc, ale moim zdaniem mamy problem i to poważny. Najgorzej jak zaczniemy mieć te problemy częściej - wtedy.

To są jedne z głównych punktów, nad którymi się warto zastanowić.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości