08-30-2017, 12:01 AM
tomash napisał(a):I tylko jedna whisky wywołała u mnie wrażenie "na Trygława, jak można było to zabutelkować i nalewać ludziom do picia?"Langlander?
Jak słusznie zauważył Bartek, dokładniejsze podsumowanie na pewno niebawem, ale jak na razie mogę pokrótce przedstawić swoje odczucia. Są one raczej ciepło-zimne, przy czym ta dobra część wiąże się (zabrzmi to banalnie) z ludźmi. Miałem z kim pogadać, pożartować, spotkać znajomych itd. I z whisky z kilku stoisk, bo w sumie nawet ktoś z moim doświadczeniem (znowu - jak to brzmi ) miał co pić nie wlewając w siebie byle czego. Z zimnych to najbardziej nieprzyjemnie zszokowała mnie ta książeczka w której wydzielano dramy w cenie biletu. Nie podobał mi się permanentny brak wody. Irytowali mnie ludzie włażący z cygarami do namiotu z whisky. Mimo podwyżki cen biletów, jak zawsze był problem z nawalonymi ludźmi. Jastrzębiogórską jarmarczno-festynową atmosferę można lubić, lub nie, więc o tym się nie wypowiadam. Smuci kierunek, w którym idzie większa część dużych marek whisky - imprezownia, hipsteriada, kolorowe drinki... chlubne stoiska (czyli w gruncie rzeczy jedyne na których można było się napić czegoś więcej niż podstawki): BWM (jak zawsze), Pinot, Inver House, Gordon & Macphail, Diageo, The bar, M&P. Mały plusik dla Glenfiddich, Glenlivet i Bunnahabhain (było coś więcej niż 18yo), Dom whisky (wybór duży, ale ceny wciąż absurdalne), Stilnovisti (znowu, coś tam mieli, ale nie mogę z czystym sumieniem polecić kogoś, kto butelkę Aultmore 2008 próbuje sprzedać za 700zl, a Clynelish z 1997 za 2000). Na plus bardzo fajnie wycenione masterclassy. No i pokrótce to chyba tyle - nie powiem że festiwal idzie w złym kierunku, bo jednak tego właśnie chce 90% klientów - imprezy i poczucia ekskluzywności.