07-04-2017, 08:48 AM
surykatka napisał(a):A jak chodzi o beczki po sherry, coraz częściej udaje mi się trafić na świetne refille, a 1-fille zawodzą. Też ciekawe z czego to wynika.dolej do drama dobrej whisky po burbonie piec kropel sherry i dwie octu winnego - efekt bedzie zblizony do mlodego 1-filla po sherry
sa dwie rozne rzeczy: dab namoczony w sherry i dab ktory "przereagowal" z sherry. smaczny jest ten drugi, ale dobrych piwnic i lat trzeba (nie dwoch i nie trzech), zeby sherry dobrze zareagowalo z drewnem. praktycznie wszystkie "beczki po sherry" obecnie sa produkowane dla przemyslu whisky i sherry lezy w nich zaledwie 2-3 lata w dodatku kwasniejac w cieple pod wiatami (piwnic tez brakuje). wykorzystuje sie do tego sherry kilkakrotnie (przenosi pomyje tanin z beczki do beczki) i potem idzie ono na brandy, ocet winny lub spirytus przemyslowy. kto nie wierzy niech sobie policzy. popyt na whisky z beczki po sherry jest kilkadziesiat razy wiekszy niz na sama sherry. nie moze byc wiec tak, ze do produkcji np. 400l beczki wykorzystuje sie jednokrotnie 400l sherry.
te beczki po przyjezdcie do Szkocji (a transport beczek z kilkoma litrami podpsutej sherry odbywa sie czesto w upale) zwykle nie sa nawet tostowane. bardziej wiec to przypomina dolanie podkwasnialej sherry do whisky, niz maturacje w beczce po sherry. juz chyba lepszym sposobem bylo pompowanie pod cisnieniem sherry (lub pajarete/paxarete) w drewno beczek na terenie szkocji, lecz prawo sie zmienilo i od 1990r tego zabrania.
ale... taka "sztuczna beczka po sherry" zalana ponownie (2-fill), to juz inna opera. pierwsze whisky zabiera z beczki wiekszosc kwasnej sherry, taniny, rozklada ligniny i.t.d. i po kilku latach mamy beczke bardzo podobna do tej po burbonie, bo przeciez to zwykle dab amerykanski, a pierwsza zalana tam szkocka robi bardzo podobna robote co burbon.
baaardzo to uproscilem oczywiscie.
życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską whisky