02-03-2016, 03:26 PM
A ja myślę Bartku że nie do końca się rozumiemy:
1. Nikt nie krytykuje festiwalu w Poznaniu - fajnie że jest kolejny. Pisanie natomiast, że to robienie takiego festiwalu jest altruistyczne jest co najmniej nie na miejscu. Tak się składa, że miałem okazje w Warszawie posłuchać tego co mówił p. Maruszewski i uwierz mi - gdyby nie policzył, że na tym zarobi (teraz lub w przyszłości) nigdy by się za to nie brał. Jak się zachowywał, to już kolejna bajka - Hazelburn mógłby też na ten temat trochę powiedzieć .
2. To co piszesz o inwestowaniu w beczki świadczy o tym, że nie znasz realiów teraz panujących u dystrybutorów. Całkiem niedawno miałem okazję poznać jednego z pracowników jednej z największych firm posiadających beczki. Chcesz kupić 2 dobre - jasne, super, bierz ale w pakiecie jest też 30 słabych Glentauchersów, Ledaigów itp. Koszt około 30 tys. funtów, trochę dużo jak dla pasjonata. Jeśli chcesz dbać o markę i się na tym znasz, to nie zabutelkujesz tych rzeczy jako SM. Jak smakował Ledaig za 200 funtów wszyscy wiemy.
3. Tu już kompletna kpina: Porównujesz kilku zapaleńców z Polski (mających swoje życie zawodowe), z ludźmi którzy żyją z handlu alkoholami- czy to w Polsce (Jarek Buss czy DW czy Stilnovisti) czy zagranicą - np. Limburg organizowany jest głównie przez jednego z największy bottlerów w Niemczech - TWA. Jeśli nie masz koncesji na hurtową sprzedaż, to taki festiwal się nie zwróci. Dodatkowo zawsze można ponarzekać, że kilka butelek się całych nie rozlało i zorganizować wyprzedaż. Zresztą nie rozumiem tych Twoich ciągłych podjazdów do BOW. Zrobili Ci coś, przejechali kota? Bo sobie nie przypominam, żebyś się tam kiedykolwiek udzielał i został zjechany.
4. Chcesz polskiego Limburga. Hmmm. A kto by na niego przyszedł? Sample po około 10 Eur (wiele zdecydowanie więcej), płatne wejście, brak darmowych alkoholi. Obserwując 2 edycje festiwalu warszawskiego i słysząc co było w Jastrzębiej z kilku źródeł - 75% ludzi przyszło tam dla nawalenia się lub lansu. Jak na razie takie coś w Polsce ciężkie do zrealizowania. Co innego jakieś stoisko na którymś z festiwali. Do zastanowienia, tylko jeszcze obejście polskiego prawa... I jeszcze raz na koniec super że festiwale w Polsce są i organizują się kolejne. Może za 10 lat doczekamy się polskiego Limburga.
1. Nikt nie krytykuje festiwalu w Poznaniu - fajnie że jest kolejny. Pisanie natomiast, że to robienie takiego festiwalu jest altruistyczne jest co najmniej nie na miejscu. Tak się składa, że miałem okazje w Warszawie posłuchać tego co mówił p. Maruszewski i uwierz mi - gdyby nie policzył, że na tym zarobi (teraz lub w przyszłości) nigdy by się za to nie brał. Jak się zachowywał, to już kolejna bajka - Hazelburn mógłby też na ten temat trochę powiedzieć .
2. To co piszesz o inwestowaniu w beczki świadczy o tym, że nie znasz realiów teraz panujących u dystrybutorów. Całkiem niedawno miałem okazję poznać jednego z pracowników jednej z największych firm posiadających beczki. Chcesz kupić 2 dobre - jasne, super, bierz ale w pakiecie jest też 30 słabych Glentauchersów, Ledaigów itp. Koszt około 30 tys. funtów, trochę dużo jak dla pasjonata. Jeśli chcesz dbać o markę i się na tym znasz, to nie zabutelkujesz tych rzeczy jako SM. Jak smakował Ledaig za 200 funtów wszyscy wiemy.
3. Tu już kompletna kpina: Porównujesz kilku zapaleńców z Polski (mających swoje życie zawodowe), z ludźmi którzy żyją z handlu alkoholami- czy to w Polsce (Jarek Buss czy DW czy Stilnovisti) czy zagranicą - np. Limburg organizowany jest głównie przez jednego z największy bottlerów w Niemczech - TWA. Jeśli nie masz koncesji na hurtową sprzedaż, to taki festiwal się nie zwróci. Dodatkowo zawsze można ponarzekać, że kilka butelek się całych nie rozlało i zorganizować wyprzedaż. Zresztą nie rozumiem tych Twoich ciągłych podjazdów do BOW. Zrobili Ci coś, przejechali kota? Bo sobie nie przypominam, żebyś się tam kiedykolwiek udzielał i został zjechany.
4. Chcesz polskiego Limburga. Hmmm. A kto by na niego przyszedł? Sample po około 10 Eur (wiele zdecydowanie więcej), płatne wejście, brak darmowych alkoholi. Obserwując 2 edycje festiwalu warszawskiego i słysząc co było w Jastrzębiej z kilku źródeł - 75% ludzi przyszło tam dla nawalenia się lub lansu. Jak na razie takie coś w Polsce ciężkie do zrealizowania. Co innego jakieś stoisko na którymś z festiwali. Do zastanowienia, tylko jeszcze obejście polskiego prawa... I jeszcze raz na koniec super że festiwale w Polsce są i organizują się kolejne. Może za 10 lat doczekamy się polskiego Limburga.