10-30-2015, 09:58 PM
Cześć Panowie!
Jestem Maciek z Łodzi, to mój pierwszy post, ale z niektórymi z was miałem okazję rozmawiać na festiwalu w Warszawie, liczę więc na owocną dyskusję.
Chciałem was zapytać, o doświadczenia z whisky ze Speyside i Highlands z drugiego-trzeciego rzędu popularności. Takie, których próżno szukać nie tylko w Tesco i na billboardach, ale wręcz takie, które nie są oficjalnie butelkowane lub zdarza się to rzadko.
Czyli nie Glenmorangie, Dalmore, Macallan, Balvenie, Mortlach, Benriach itp. Myślę, że czujecie klimat?
Nie pytam nawet o sam smak, bo wiadomo każdy może preferować inne aromaty. Bardziej zależy mi żebyście wskazali whisky czyste w smaku, spójne, dobrze ułożone, bogate – takie cechy, które sugerują, że whisky jest dobrze robiona.
Ja na potrzeby tego posta wybrałem 3 takie whisky, ale nie mam wątpliwości, że znacznie więcej jest do odkrycia.
Pierwszą jest Glentauchers, którego miałem okazję pić przy co najmniej dwóch okazjach, bo tyle znalazłem w notatkach, ale moja pamięć sugeruje mi, że mieliśmy jeszcze jedno spotkanie.
Glentauchers 18yo, Gordon&MacPhail, 58,3%
Glentauchers 35yo, The Single Malts of Scotland, 50,9%
Pierwsza z beczki po sherry, druga po bourbonie, znacząco różniące się wiekiem , ale obie piękne. Dlatego też na pewno nie przejdę już obojętnie obok Glentauchers w sklepie.
Druga to Glenlossie, jak twierdzi strona TWE, jeden z najchętniej używanych maltów przez blenderów w latach 70tych.
Glenlossie 16yo, Douglas Laing, 50%,
Glenlossie 25yo, Signatory, 59%
Glenlossie X, SMWS, X – tą piłem przy kilku okazjach u kolegi, ale szczegółów nie pamiętam.
Wszystkie były świeże z wyraźnymi owocowymi aromatami.
Trzecia to Caperdonich czyli pijcie póki jest jeszcze dostępna.
Caperdonich 12yo, Douglas Laing, 50%
Caperdonich 16yo, SMWS 38.20
Nikt mi nie wmówi, że to brzydsza siostra Glen Grant.
A wy jakie macie doświadczenia i co byście mi polecili?
Jestem Maciek z Łodzi, to mój pierwszy post, ale z niektórymi z was miałem okazję rozmawiać na festiwalu w Warszawie, liczę więc na owocną dyskusję.
Chciałem was zapytać, o doświadczenia z whisky ze Speyside i Highlands z drugiego-trzeciego rzędu popularności. Takie, których próżno szukać nie tylko w Tesco i na billboardach, ale wręcz takie, które nie są oficjalnie butelkowane lub zdarza się to rzadko.
Czyli nie Glenmorangie, Dalmore, Macallan, Balvenie, Mortlach, Benriach itp. Myślę, że czujecie klimat?
Nie pytam nawet o sam smak, bo wiadomo każdy może preferować inne aromaty. Bardziej zależy mi żebyście wskazali whisky czyste w smaku, spójne, dobrze ułożone, bogate – takie cechy, które sugerują, że whisky jest dobrze robiona.
Ja na potrzeby tego posta wybrałem 3 takie whisky, ale nie mam wątpliwości, że znacznie więcej jest do odkrycia.
Pierwszą jest Glentauchers, którego miałem okazję pić przy co najmniej dwóch okazjach, bo tyle znalazłem w notatkach, ale moja pamięć sugeruje mi, że mieliśmy jeszcze jedno spotkanie.
Glentauchers 18yo, Gordon&MacPhail, 58,3%
Glentauchers 35yo, The Single Malts of Scotland, 50,9%
Pierwsza z beczki po sherry, druga po bourbonie, znacząco różniące się wiekiem , ale obie piękne. Dlatego też na pewno nie przejdę już obojętnie obok Glentauchers w sklepie.
Druga to Glenlossie, jak twierdzi strona TWE, jeden z najchętniej używanych maltów przez blenderów w latach 70tych.
Glenlossie 16yo, Douglas Laing, 50%,
Glenlossie 25yo, Signatory, 59%
Glenlossie X, SMWS, X – tą piłem przy kilku okazjach u kolegi, ale szczegółów nie pamiętam.
Wszystkie były świeże z wyraźnymi owocowymi aromatami.
Trzecia to Caperdonich czyli pijcie póki jest jeszcze dostępna.
Caperdonich 12yo, Douglas Laing, 50%
Caperdonich 16yo, SMWS 38.20
Nikt mi nie wmówi, że to brzydsza siostra Glen Grant.
A wy jakie macie doświadczenia i co byście mi polecili?