03-11-2015, 11:47 PM
a to i ja coś napiszę
Przygoda z whisky zaczęła się od picia wódki Spotykaliśmy się ze znajomymi regularnie :lol: w celach dyskusyjno alkoholowych i padł pomysł by od czasu do czasu zastąpić wódkę czymś lepszym. Walker, Balentyna, Grants. Napój bogów! Z lodem albo z colą wchodziło jak złoto. Nie miałem wtedy świadomości co to jest single malt. Młody i głupi nie interesowałem się tym specjalnie.
Jakiś czas później założyłem działalność z kolegą i po paru miesiącach świętowaliśmy pierwsze większe zlecenie. Padło na jeszcze wtedy obecnego na rynku Green Labela. 200ml butelka wyszła dość szybko ale zaskoczenie "jakie to dobre" zostało. Zerknąłem w sieci co i jak i okazało się, że to blend z wyższej półki ale do SM daleko. Temat ucichł, dalej sączyłem tanie blendy.
Pierwszy SM został mi przywieziony przez żonę, która została wysłana do Szwecji na szkolenie. Wracając kupiła na lotnisku Balblair 97 w pięknej pękatej butelce z tłoczeniem. Byłem zachwycony i samą butelką i płynem w środku. Lekka, kwiatowa whisky namieszała mi w głowie. Zacząłem od czasu do czasu kupować coś co było w zasięgu finansowym. Glen Grant, Ardbeg Ten, Kilbeggan. Żona znów !!! zrobiła prezent w międzyczasie: Glenfiddich 18yo i tak się zaczęło. Ardbeg w tym towarzystwie zaskoczył mnie najbardziej i mega zasmakował. Potem Lagavulin w małej 200ml butelce zrobił mega wrażenie. Zacząłem czytać i grzebać w sieci i postanowiłem wejść kiedyś w temat głębiej ale nie było ku temu okazji.
Na poważnie zaczęło się w październiku 2014. Na urodziny żona (znowu ONA! ) zorganizowała mi degustację w Domu Whisky w Jastrzębiej Górze. Wspomniała im wcześniej, że lubię Islay i przygotowali degustację troszkę w tym klimacie - ostrzejsze lub charakterystyczne smaki.
Posmakowałem: Glenmorangie Signet, Glenfiddich 21 letni Carribean Rum Cask, Ardbeg Auriverdes, Jura Mountain Of The Sound, Octomore 6.1.
I wiecie co? OSZALAŁEM zaczęło się czytanie, szukanie informacji na forach (tak tu trafiłem) i obserwowanie sklepów i cen. Tak się wkręciłem, że mam już małą kolekcję, całą szafę sampli, kilkanaście otwartych butelek a także plany zakupowe na przyszłość.
Po latach "wchodzenia" w świat SM pozostał sentyment do JW Green więc mam go w kolekcji i choć nie jest to whisky najwyższych lotów to darzę go sympatią bo można powiedzieć, że to on wszystko zaczął. Szukam też okazji by nabyć Balblaira 1997 bo to w sumie pierwszy SM i chciałbym go mieć na półce (mam inne ale to nie to samo :lol: )
... a wszystkiemu winna jest żona :lol:
Przygoda z whisky zaczęła się od picia wódki Spotykaliśmy się ze znajomymi regularnie :lol: w celach dyskusyjno alkoholowych i padł pomysł by od czasu do czasu zastąpić wódkę czymś lepszym. Walker, Balentyna, Grants. Napój bogów! Z lodem albo z colą wchodziło jak złoto. Nie miałem wtedy świadomości co to jest single malt. Młody i głupi nie interesowałem się tym specjalnie.
Jakiś czas później założyłem działalność z kolegą i po paru miesiącach świętowaliśmy pierwsze większe zlecenie. Padło na jeszcze wtedy obecnego na rynku Green Labela. 200ml butelka wyszła dość szybko ale zaskoczenie "jakie to dobre" zostało. Zerknąłem w sieci co i jak i okazało się, że to blend z wyższej półki ale do SM daleko. Temat ucichł, dalej sączyłem tanie blendy.
Pierwszy SM został mi przywieziony przez żonę, która została wysłana do Szwecji na szkolenie. Wracając kupiła na lotnisku Balblair 97 w pięknej pękatej butelce z tłoczeniem. Byłem zachwycony i samą butelką i płynem w środku. Lekka, kwiatowa whisky namieszała mi w głowie. Zacząłem od czasu do czasu kupować coś co było w zasięgu finansowym. Glen Grant, Ardbeg Ten, Kilbeggan. Żona znów !!! zrobiła prezent w międzyczasie: Glenfiddich 18yo i tak się zaczęło. Ardbeg w tym towarzystwie zaskoczył mnie najbardziej i mega zasmakował. Potem Lagavulin w małej 200ml butelce zrobił mega wrażenie. Zacząłem czytać i grzebać w sieci i postanowiłem wejść kiedyś w temat głębiej ale nie było ku temu okazji.
Na poważnie zaczęło się w październiku 2014. Na urodziny żona (znowu ONA! ) zorganizowała mi degustację w Domu Whisky w Jastrzębiej Górze. Wspomniała im wcześniej, że lubię Islay i przygotowali degustację troszkę w tym klimacie - ostrzejsze lub charakterystyczne smaki.
Posmakowałem: Glenmorangie Signet, Glenfiddich 21 letni Carribean Rum Cask, Ardbeg Auriverdes, Jura Mountain Of The Sound, Octomore 6.1.
I wiecie co? OSZALAŁEM zaczęło się czytanie, szukanie informacji na forach (tak tu trafiłem) i obserwowanie sklepów i cen. Tak się wkręciłem, że mam już małą kolekcję, całą szafę sampli, kilkanaście otwartych butelek a także plany zakupowe na przyszłość.
Po latach "wchodzenia" w świat SM pozostał sentyment do JW Green więc mam go w kolekcji i choć nie jest to whisky najwyższych lotów to darzę go sympatią bo można powiedzieć, że to on wszystko zaczął. Szukam też okazji by nabyć Balblaira 1997 bo to w sumie pierwszy SM i chciałbym go mieć na półce (mam inne ale to nie to samo :lol: )
... a wszystkiemu winna jest żona :lol: