Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Warsaw Whisky Fest 2014 25-26 października
To może trochę podsumuję, jak wyglądał festiwal z mojej strony. Jak wiecie nie piłem i byłem tylko w sobotę do 18, więc wiele rzeczy mogło ujść mojej uwadze (chłopaki już wspominają Bunnę od LMDW - jak ja tam byłem nie mieli whisky,CI 30, jakiś Laphroaig), a na inne byłem bardziej uczulony.
A więc:
1. Jeśli udawałbym się na festiwal tylko w celu napicia się ciekawych whisky, przerabiając już wcześniej podstawki i trochę wersji od IB, to było tylko jedno stoisko warte uwagi - Bestwhiskymarket.com oraz jedno ciekawe DT. Oczywiście Mariano Italiano od Samaroli też był oryginałem, ale whisky które przywiózł (i to że o każdej mówił to samo) mnie nie powaliły. Ogólnie widać było, że część wystawców znała się i żyła tym, a część z łapanki, potrafiąca tylko odklepać utarte regułki.
2.Plusem było to, że można było poznać i porozmawiać z dużą liczbą forumowiczów, bo do tej pory znaliśmy się w wiekszości tylko pod nikami. Jeśli ktoś ma jakieś biznesowe aspiracje, to pewnie też mógł się ogarnąć. Swoją drogą ceny butelek whisky botlingowanych przez Stilnovisti to jakiś absurd (200 funów za 8-letniego Ledaiga), więc ciekawe ile sobie życzą za beczki.
3. Jak już wspomniałem taki festiwal, to super rzecz dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę i mogli w jednym miejscu, za w sumie niewielką kasę popróbować wielu rzeczy i nabrać sampli (ja też uzupełniłem braki)
4.Brak na stoiskach OB jakiś ciekawszych wersji w casku bądź edycji SC, było bardzo dużym minusem - szczególnie że organizator (czytałem kiedyś cytaty z niego) upiera się, że OB jest najlepsze, a kilkudziesięcioletnie IB to tylko dla wydziwiaczy.
4. Bardzo mało miejsc do posiedzenia i porozmawiania. Ogólnie wydaje się, że ogranizatorzy nie spodziewali się takich tłumów, bo w sobotę koło 16 już ciężko było przecisnąć. A im później tym gorzej, bo jeszcze trzeba było uważać na zataczających się kolesi, którzy raczej nie przybyli by odkrywać nowe smaki. A zbombać się za 65 pln, nie wychodzi całkiem drogo.
5. Brak burgerów Smile, które ktoś tak polecał i ogólnie mały wybór jedzenia.
6. Nie wiem jak oceniacie Master Classy. Bo z Kavalana ludzie ogólnie nie byli zadowoleni (Ci z którymi rozmawiałem). Swoją drogą tak reklamowaną wersję peated można było dostać tylko z piersiówki Pana Changa, a nie od uroczych Tajwanek Wink.

To tyle z mojej strony. Jeszcze raz zaznaczam, że to tylko subiektywna ocena, bo z tego co widzę trochę mnie ominęło.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości