The Taste of Whisky

Pełna wersja: Najlepsza i najtrudniejsza whisky.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jako, że przez ostatnie dni przykuło mnie do lóżka i odebrało głos, wykorzystałem ten czas na przeglądanie rożnych blogów o whisky (rownież forumowiczów) i czytaniu notek. W wielu przypadkach spotykałem się ze stwierdzeniem "whisky mało skomplikowana", "nie ma nad czym się zastanawiać", "whisky do dluższego posiedzenia" itd. W związku z tym postanowiłem zadać pytanie jaką piliście najlepszą whisky, a jaką najbardziej skomplikowaną (czasem może być to ta sama, czasem nie). Nie musi być jedna. Może ja zaczne:
1. Najlepsza - tu mam dwa całkowicie rozne wybory. Po pierwsze świetny Springbank 1969 dla WBME z beczki po bourbonie lączący w sobie owoce tropikalne, gumy turbo i donald z dymnym charakterem destylarni. Po drugie Port Ellen 1982 dla DR - symfonia połączenia Islay i beczek po sherry - finisz trwał ponad dzień :mrgreen:
2. Najtrudniejsza - tu wydaje mi sie ze będą bardziej whisky po bourbonie. Pewnie byłoby ich więcej ale tez postawiłem na dwa. Glen Keith 1967 dla Moon Import. Owocowość i delikatność tej whisky jest dla mnie nie do pobicia. Przez cale spotkanie zmieniała się w kieliszku bardzo szykownie, dumnie. Jako ciekawostkę dodam ze na ostatnim xmassie 5 osob, które ją pilo drugi raz zmienilo oceny na przynajmniej 1 pkt wyższe - pozostale nie próbowały drugi raz Wink. Kolejnym wyborem będzie chyba Oban 32 1969 OB pity ostatnio w Łąkominie. Za namowa trochę starszego imiennika, zostawiłem ją na jakiś czas w kieliszku. Okazało się, że z czasem zupełnie zmieniła profil - z dość owocowego w wybitnie morski.
Na wstępie wspomnę że nie piłem zbyt dużo (około 20 SM)

- najlepsza - Glenlivet 18 za ciasteczkowość, czekoladowość, orzechowość

- najtrudniejsza - Port Charlotte Islay Barley 2012 dymność ale ogniskowa nie meczące i nie kryjąca wszystkiego, waniliowa, owocowa ale przede wszystkim balans miedzy tymi rzeczami